Kiedy zakwita woda w Jeziorze Pilchowickim, turystów jest mniej
- Moglibyśmy czerpać z tego miejsca jeszcze więcej niż obecnie. Moglibyśmy mieć dużo więcej turystów, którzy chcieliby się kąpać w Jeziorze Pilchowickim, ale ze względu na coroczny problem z zakwitem sinic i zielenic, jest jak jest - mówi Artur Zych, burmistrz Wlenia.
Jak dodaje, choć gmina Wleń nie jest zarządcą terenu, to jednak traci przez problem z sinicami. Dlatego kilka razy organizował spotkania przedstawicieli Tauron Ekoenergia, który gospodaruje terenem, Wód Polskich, które nadzorują rzekę Bóbr zasilającą jezioro, lwóweckiego sanepidu i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w tej sprawie. Niestety, bezskutecznie.
Problem pojawia się każdego roku. Jezioro Pilchowickie od kilku lat podczas wakacji zmienia kolor na zielony. Niestety, choć zjawisko wygląda ciekawie, a na zdjęciach nawet ładnie, to zły znak. Zielona zawiesina to sinice i zielenice, które mnożą się podczas wysokich temperatur wody i zaburzają ekosystem. Kąpiel w takiej wodzie jest zagrożeniem dla zdrowia człowieka. W tym roku, w sierpniu znowu tak się stało, o czym świadczą załączone do artykułu zdjęcia. Tym razem jednak na pomoc Jezioru Pilchowickiemu szybko przyszedł deszcz, co sprawiło, że poziom wody podniósł się i problem zniknął. Na jak długo? Tego nie wie nikt.
W lwóweckim sanepidzie usłyszeliśmy, że stacja nie zajmuje się tym Jeziorem Pilchowickim
- My badamy wodę pitną i z takich zbiorników pobieramy próbki - mówi Monika Szczerbaniewicz z lwóweckiego sanepidu.
Jak informuje Jarosław Garbacz z wrocławskiej delegatury Wód Polskich, z taką prośbą zwrócono się do sanepidu i WIOŚ-u, bo to instytucja zajmują się badaniem jakości wody i analizą przyczyn i wyeliminowanie skutków pojawiającego się na Jeziorze Pilchowickim zjawiska. Mogą w tym również pomóc naukowcy.
Taką prośbę napisano także do naukowców z Uniwersytetu Wrocławskiego. Tam również zadaliśmy pytania w tej sprawie, ale w sezonie urlopowym nikt nie potrafił stwierdzić, czy którykolwiek z naukowców pochylił się nad problemem Jeziora Pilchowickiego.
Zmętnienie wody wywołane przez glony, brak dostępu światła i toksyny niszczą roślinność na dnie jeziora. Procesy gnilne, obumieranie i następnie osiadanie na dnie ogromnej ilości fitoplanktonu niszczą życie w zbiorniku. Na szczęście tym razem zakwit sinic i zielenic na Jeziorze Pilchowickim trwał dość krótko.
Jak tłumaczy Beata Jońca, Kierownik Zespołu ds. Meteorologii i Ochrony Środowiska TAURON Ekoenergia sp. zoo, problem zakwitu sinic jest dla TAURON Ekoenergii istotny z punktu widzenia ochrony środowiska naturalnego, ale działalność produkcyjna spółki nie ma wpływu na ich zakwit.
- Do zakwitu sinic dochodzi latem, bez obecności wiatru, gdy temperatura wody wzrasta do ponad 20 stopni Celsjusza. Jest to zjawisko naturalne, które z reguły ustępuje przy nagłym załamaniu pogody - silne wiatry, falowanie i mieszanie wód powoduje rozbicie zakwitu, a w konsekwencji obumieranie komórek i opadanie ich na dno zbiornika. Niestety w ostatnich latach zanieczyszczenie wód powoduje coraz częstszy zakwit sinic na zbiornikach wodnych. Obserwowany zakwit sinic na Jeziorze Pilchowickim ściśle wiąże się z działalnością człowieka - zaznacza rzeczniczka.
Jak dodaje, najważniejszym czynnikiem powodującym zakwit są nawozy sztuczne (azotowe i fosforowe), biogeny zawarte w proszkach do prania, odpady organiczne oraz ścieki komunalne. To zanieczyszczenia, które stale obecne są w naszych wodach i których ilość wzrasta wraz z postępem cywilizacyjnym.
W tym celu potrzebna jest współpraca wszystkich użytkowników wód i gmin zlewni Bobru w zakresie edukacji czy realizacji zadań związanych np. z nadzorem nad ściekami. W sprawie sinic - podobnie jak ze sprzątaniem śmieci z brzegów rzek i zbiorników wodnych - działanie potrzebne jest dużo wcześniej, a więc nasza uwaga raczej powinna koncentrować się na eliminowaniu przyczyn a nie skutków.
Nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za Jezioro Pilchowickie
- Ocena jakości wody w zbiorniku oraz ewentualne kroki podejmowane w związku z zaistniałą sytuacją pozostają w gestii Zarządu Zlewni w Lwówku Śląskim – a więc organu właściwego w sprawach gospodarowania wodami zgodnie z Prawem wodnym, w tym do sprawowania nadzoru nad stanem i jakością wody - podkreśla Jońca.
Tymczasem Jarosław Garbacz, rzecznik Wód Polskich we Wrocławiu odbija piłeczkę.
- Zbiornik Pilchowice nie jest administrowany przez Wody Polskie. Utrzymanie zbiorników wodnych Pilchowice, Złotniki, Leśna oraz Lubachów w województwie dolnośląskim, które wchodzą w skład zespołu elektrowni wodnych Jelenia Góra, zgodnie z obowiązującymi decyzjami wodnoprawnymi należy do spółki Tauron Ekoenergia. Podmiot ten jest odpowiedzialny m.in. za utrzymanie właściwego stanu gospodarowania wodami, aktualny poziom piętrzenia oraz przepływ wód i kontrolę zrzutów ze zbiornika do ujścia - rzeki Bóbr, co ma bezpośredni wpływ na parametry fizykochemiczne wody w akwenie.
Pat trwa, a rozwiązania problemu nie widać.
Zapora na rzece Bóbr powstała w 1912 powodując powstanie Jeziora Pilchowickiego. Zbudowano ją po to, by zapobiegać powodziom, które niszczyły tamte tereny na przełomie wieków oraz o dostarczanie energii elektrycznej ze uruchomionej tam elektrowni wodnej. Zapora jest ogromna, liczy 69 metrów wysokości i jest drugą tak wysoką zaporą w Polsce.
Zaczęły się wakacje. Dalej pomimo wysokich cen wybieramy Polskę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?